Przejście do strony głównej
Marta Rojek rodowita krakowianka
Znak zodiaku: koziorożec
Ulubiony artysta: Siudymak
Ulubiony zespół: Enigma
Poprosiłam kilka ważnych dla mnie osób
by napisały co o mnie myślą...
jak mnie postrzegają... co sądzą...
Wypowiedzi nie są cenzurowane
Renia - moja bratnia dusza:
Pewnego razu internetowy znajomy przekonany o tym, że mam dobrą intuicję dał mi zadanie:
"Opisz tę osobę na podstawie jej prac" i odesłał na stronę Martuni.
Podkusiło mnie, podjęłam się zadania i tak pierwszy raz w życiu spróbowałam poanalizować.
A oto skrawki moich odczuć, wrażeń, skojarzeń, impulsów bardziej niż jakichkolwiek przemyśleń.
Rzucono mi wyzwanie, zaciekawiło mnie to, na początku nie mogłam się skupić na tym, co odczuwam.
Kiedy tylko otworzyła się strona, przeczytałam parę słów wstępu, o tym,
że zdolności plastyczne to dar i przekleństwo.
Pomyślałam "och! jakie to znajome" - i od razu skojarzyłam z filmem Milosza Formana "Amadeusz".
Ten film to dla mnie takie piękne studium zawiści i zazdrości, poczucia niespełnienia.
Jednym z bohaterów filmu był włoski kompozytor,
pedagog i kapelmistrz na dworze cesarskim w Wiedniu: Antonio Salieri.
Film przedstawiał udrękę tego człowieka, który miał dość talentu,
by docenić mistrza (Wolfganga Amadeusza Mozarta),
ale za mało, by być zadowolonym z tego, co sam tworzył.
Za tym skojarzeniem dotyczącym filmu, pojawiła się tez myśl, spod jakiego znaku zodiaku jest Marta,
autorka strony i prac na niej wystawionych, a tym samym i tych paru słów tytułem wstępu.
Stawiałam na Koziorożca (sama jestem spod tego znaku), ale skarciłam się od razu,
że nie mogę się wszędzie doszukiwać Koziorożców.
Odpowiedź przyszła, kiedy otworzyłam kolejną zakładkę na stronie:
Koziorożec, ech, dlaczego mnie to nie zdziwiło?
Przeszłam do Galeri. Obejrzałam najpierw szkice... na pierwszym znajoma osoba,
jakby koleżanka ze studiów, ale to niemożliwe raczej.
Oglądałam dalej, odczuwałam i zapisywałam: widzę, że w tym, co autorka napisała na wstępie,
jest cała prawda o tych pracach...
Nie jestem znawcą, nie znam się na technikach, niestety, ale podobne pasje drzemią też we mnie,
mnie nie starczyło odwagi, by zrobić to, co autorka, by upublicznić moje nieliczne prace.
Kolejne strzępki moich skojarzeń: oglądam i widzę... i widzę, że są prace, które są bardzo twórcze,
pokazują spojrzenie niekonwencjonalne, ja tak nie patrzę na świat, więc trudno mi....
no właśnie, nawet trudno mi wyrazić, CO jest trudne....
są też tam prace, stworzone jakby jednym tchem, muśnięciem jakby, a przecież są zrobione na gotowo,
w innych widać wysiłek twórcy, a efekt nie jest taki porażający, jak w wypadku poprzednich.
Jaka osoba mi się jawi? Analityczna, poszukująca, rozbierająca na czynniki.
Pomyślałam, że jej podejście jest takie "moje",
a może robię przeniesienie i odnajduję w tym wszystkim siebie???
Mam wrażenie, że to, co prezentują prace, to zaledwie ułamek tego, co chciałaby zaprezentować.
Wydaje mi się, że autorka tych prac, to trochę outsiderka jakby trochę niezrozumiana,
znaczy nadająca na innej fali niż wszyscy, a przez to wycofana i dlatego zagląda głęboko w człowieka.
Po napisaniu tej części spojrzałam na szkic drzewa i komentarz pod nim,
o tym, jak z rysunku drzewa psycholog sporo wyczyta o człowieku.
Kiedyś opowiedziano mi, jak psychologicznie czytać drzewo.
I się zaczęło się! Poczułam nagle, jakbym się dzięki temu szkicowi połączyła ze sferą psychiczną tej kobiety...
I zaczęłam pisać "jednym tchem"... autorka czuje się jakby martwa, albo uwięziona we własnym wnętrzu,
może jedynie obserwować świat, nie uczestniczy w nim i czuje się niespełniona,
działa, ale z poczuciem klęski i niby jest schowana we własnym wnętrzu,
ale czuje się obnażona, pozbawiona podstaw, bazy, opoki, wsparcia.
Na dodatek mam wrażenie, że ona sama uważa, że jest bardzo skomplikowana,
zasupłana i to od samego dzieciństwa.
Sądzę, że ona chciałaby mieć większe oparcie w przodkach, ale jest trochę tak,
jakby to oparcie nie istniało.
Poza tym, jej rozwój wymyka się ramom, cokolwiek to znaczy.
Ale się pomądrzyłam...
Potem Marta zapoznała się z tym tekstem i tylko ona mogła stwierdzić ile w tym jest prawdy...
Później... po prostu poznałyśmy się, jak twierdzi Marta, właśnie dzięki tym "mądrościom"
i dzisiaj ja też już mam pojęcie, ile jest tej prawdy w moich wywodach.
I wiem jeszcze, że nie spotkałyśmy się przez przypadek i bardzo się z tego cieszę,
bo może dzięki temu spotkaniu, najpierw w komunikatorze, potem rzeczywistym,
w moim życiu znalazło się miejsce na twórczość i odwaga, by ją "upublicznić".
Marteczka - moja najlepsza kumpela ze studiów:
Całe popołudnie zastanawiałam się co na Twój temat napisać.
Twoje szkice i obrazy, w których niejednokrotnie próbujesz ukazać siebie jako
"diablica o łagodnym spojrzeniu", wskazują drogę do drugiej strony Twojej osobowości,
do formy, ale jaka jest treść...
Trochę szaleństwa na pokaz, dobrego kawału, flirt w oku i pupie,
a w gruncie rzeczy zmagająca się z rzeczywistością kobieta.
Czy jest w tym coś nadzwyczajnego? Dla jednych tak, dla innych nie.
Jednak "inni" w Twoim przypadku niewiele maja do powiedzenia.
W łóżku nie zawsze jesteś sama, ale w kuchni i w pracy, w szkole Jerzyka,
w każdej podejmowanej decyzji, sama.
Tak chcesz - nie, tak wolisz, uparcie twierdzisz, że tak jest lepiej.
Zresztą konsekwencje tych zmagań też sama odczuwasz.
Silna, uparta, a w gruncie rzeczy jesteś wrażliwa, trochę zraniona,
tęskniąca za tym czego jeszcze nie doświadczyłaś.
Szalony Jacek - miłośnik i znawca wszelkiego typu broni
Martusia...uparty koziołek.
Taką Ciebie zapamiętałem a poznałem Cię jak byłaś jeszcze nastolatką
i tak pozostało.
Jesteś jedyną kobietą jaką znałem, która lubiła podobne rzeczy co ja.
Podziwiałem zawsze twoje zdolności plastyczne i nie tylko.
Żałuje tego że nie dostrzegałem co naprawdę się w twojej duszy działo
i do dzisiaj żałuje może w tedy......
teraz tym bardziej Cię podziwiam widząc że mimo wszystko sobie radzisz
i że nie utraciłaś marzeń.
Pitr - złośliwy admin ;)
Ta kobieta mnie: utopiła, przecięła na pół, zrobiła ze mnie schizola
i lubieżnika... znęcała się na tysiące różnych sposobów,
no i co ja mam o niej napisać?
wredna baba
atrakcyjna laska
bezwzględna despotka
zdolna artystka
straszna maruda
cierpliwa modelka
(Jak to zobaczył na stronie dodał jeszcze jeden "komplement" - wariatka)
Teraz troszkę ja sama o sobie. Czasem poważnie a czasem z przymrużeniem oka
Jaka jestem ;)
uparta, zawzięta, wybuchowa, despotyczna!
A oto największy błąd młodości
- zamiast wybrać słodkie życie w haremie szejka
- poszłam na studia ;-)
Jestem bezgranicznie zakochana w Krakowie:
Wspaniała architektura i historia.
Kościółki wypełnione niesamowitą atmosferą
i światłem witraży.
Jesli do tego dodać muzyke...
Bacha, Beethovena, Mozarta... ech rozmarzyłam się.
W Krakowie piękne są nie tylko zabytki, jest tutaj bardzo dużo zieleni.
Nawet niedaleko centrum są piekne skałki, drzewa, odludne miejsca.
Niepowtarzalny klimat mają również krakowskie knajpki,
szczególnie te na Kazimierzu.
Artystyczna kafejka "Młynek", roztańczona "Stajnia",
restauracja powstała z połączenia malutkich sklepików żydowskich
z zachowanymi elementami oryginalnego wyposażenia.
Tutaj na Kazimierzu, jest też jedyna w swoim rodzaju knajpka,
w której do kolejnej sali przechodzi się przez szafę.
Nie da sie opisać klimatu Krakowa....
Żadne słowa, rysunki czy fotografie...
nie są w stanie oddac uroku tego miasta!
Lubię zwierzaczki.
Prawdziwą moją pasję stanowią konie.
Ich piękno, siła, mądrość, gracja z jaką sie poruszają...
Coś wspaniałego!.
Próbowałam już swoich sił w jeździe konnej.
Mam nadzieję, że uda mi sie kiedyś zostać wprawnym jeźdźcem,
że znajde czas i siły na realizacje tej pasji
Interesują mnie dzieje rodziny Kossaków.
Tak jak Lilka i Madzia mówię do mojej Mamy "Mamidło"
Wiersze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej są moimi ulubionymi...
Część kolekcji moich laleczek ;)
Większość to okularnice, tak jak ja!
Mój ogród - mały dobry kawałek własnego świata

Kwiaty dowodzą istnienia
kobiecego pierwiastka boskości
Żaden facet nie zadałby sobie tyle trudu
by stworzyć taką rozmaitość form
kształtów i kolorów
w jakie ubrane są kwiaty

Uwielbiam czynny wypoczynek w ogrodzie ;)

Polne kwiaty
"złapane" podczas spacerów


Jak widać udaję siłaczkę, troszkę ważniarę, a troszkę luzaka.
A prawda jet taka, że raczej krucha ze mnie istotka.
Krucha i nieco zagubiona w tym wielkim świecie.
Mimo wszystko pełna nadziei na podróż...
"Którą ludzie prozaicznie Życiem zwą"

|